2018-01-20

POWSTANIE STYCZNIOWE 1863



Powstanie Styczniowe 1863r. w rejonie Puszczy Pyzdrskiej.
06/12/2010 
                                - fragmenty pamiętników –
     W 1863  roku, gdy wybuchło Powstanie Styczniowe  nasze okolice znajdowały się pod zaborem rosyjskim, wchodziły w skład guberni kaliskiej, powiatu konińskiego. Prosna była wówczas rzeką graniczną między Rosją a Prusami. Tutaj przez graniczny kordon do powstania przedzierali się ochotnicy – Polacy i cudzoziemcy, by walczyć o  wolność  kraju.
    W okresie wiosny  i lata 1863 roku obszar  powiatu  konińskiego  był   miejscem intensywnych działań powstańczych: szkolenia  i tworzenia oddziałów  zbrojnych, przemarszów , bitew  i  potyczek .  Do dużych bitew wojsk powstańczych z Moskalami doszło 29 kwietnia 1863 r. pod Pyzdrami oraz 8 maja 1863 r.  pod Ignacewem koło Konina.  Mniejsze starcia powstańcze miały miejsce pod Choczem, Zagórowem, Grodźcem, Rychwałem  oraz  w  rejonach Ciświcy, Lipic, Borowca  oraz  Rudy Wieczyńskiej.
    Dzięki pamiętnikom spisywanym przez powstańców, możemy dziś przybliżyć tamte wydarzenia.

Pyzdry – 17. 4. 1863.
     W nocy z 15 na 16 kwietnia wkroczył do Królestwa Edmund Taczanowski, a zająwszy 17 kwietnia Pyzdry, rozrobił straż nadgraniczną w różnych punktach, wcielając część jej do szeregów powstańczych. W Pyzdrach pozostał Taczanowski dłuższy czas, powiększając nowymi ochotnikami oddział, który 20 kwietnia liczył już 500 ludzi. Szefem sztabu mianował  majora Strzeleckiego, adiutantami swymi kapitana  Murzynowskiego, Wacława Koszutskiego i Bolesława Malczewskiego; kosynierami dowodził Francuz Ganier, jazdą Miśkiewicz, artylerią, złożoną z dwóch armatek wiwatowych i jednego dwufuntowego działka Władysław Zakrzewski,  strzelcami Lewiński i  Kazimierz Unrug. Spędzając czas na ćwiczeniu ochotnika, pozostał Taczanowski w Pyzdrach przez kilka dni. Tutaj przybyli do obozu jako ochotnicy, poseł Władysław Niegolewski i Jan hr. Działyński. Tymczasem w pobliskiej Słupcy przebywał oddział Francuza Faucheux, który równocześnie z Taczanowskim wkroczył był do Królestwa. 
Zagórów – 25.04.1863.
    Idziemy ku Zagórom, nocowaliśmy w Myszakowie, byliśmy we dworze na  kolacji  i herbacie, potem spaliśmy wybornie, na drugi dzień ruszyliśmy i stanęliśmy w Zagórowie - tu ogłoszono Rząd Narodowy przy rozwieszonej chorągwi i wobec całego miasta. Potem było nabożeństwo uroczyste. Tu się przebrałem umyłem, o butach pomyślałem, aby były dogodnie wysmarowane – chodziłem, jadłem i spałem. Po południu odbyło się powieszenie dwóch szpiegów: Żyda wybito, katolika wybito, Niemca powieszono i chłopa także, który księdzu włosy z brody wyrywał i wojsko na powstańców naprowadzał; ten ledwie mu stryczek założono zaraz usnął – Niemiec zaś wierzgał, za powróz się łapał i długo nie mógł skonać, aż go pociągano za nogi- okropny był to widok pasowania się życia ze śmiercią – jednakże przykład dla innych – wrażenie na mnie nie było żadne, dawniej nie mogłem słuchać o wieszaniu, o biciu, teraz nic mnie  nie obchodzi – miasto i kosynierzy krzyczeli wiwat – jedni tylko strzelcy byli cicho i milczeniem dali poznać starszym, że do celu świętego droga święta być powinna, za co dowódca pochwalił ich i podziękował serdecznie. M. stał jak mur, S. napił się troszeczkę wódki, chociaż jej nigdy nie pije, ani wina, ani piwa; jedni się śmiali, drudzy płakali. Żyd dostał 25 batów, potem krzyczał i klął kosynierów okropnie, a dowódca ich pałaszem go pałaszował.
Prosna…, Biskupice – kwiecień 1863 r.
     Wyszliśmy prosto sprzed dworu [w Tursku] nad Prosnę, gdzie miałem młyn i folwark. Przeprawa przez rzekę nie natrafiła na żadne trudności, gdyż był bród dla konnych, a czółna dla piechoty. W ordynku już, puściliśmy się, śpiewając ,,Pod Twoją Obronę”. Piechotę  przeprawiłem najpierw, potem konie i furgon 4-ro konny z bagażami przez bród. Sam ostatni się puściłem.[Po przeprawie] rozdano ładunki, odliczono broń, sekcje urządzono i o wschodzie słońca ruszyliśmy ku komorze rosyjskiej. My tak sobie jedziemy stępa, a moi dragoni w nogi, że aż się piasek zakurzył. Poszli sobie do Kalisza, ja nie goniłem ich. Wróciłem do moich i poprowadziłem ich na Grójec [Grodziec].Pierwszy popas, czyli spoczynek mieliśmy w lesie, naonczas należącym do Taczanowskiej [z Biskupic].Nic nadzwyczajnego nie zaszło. Dowiedziałem się, że stoimy na pozycji między Choczem, gdzie 2000 Moskali przebywa, a Stawiszynem, dokąd  Wilkenstein 1500 przyprowadził. Ruszyłem więc co tchu, aby się z tego impasu wydostać. Nazajutrz byliśmy w Biskupicach, gdzie ogłosiłem Rząd Narodowy, zabrałem furaż i koni dobrych coś dziesięć. Z Biskupic poszliśmy do Łukomia i tam dowiedziałem się , że Taczanowski stoi ze znacznym oddziałem w Pyzdrach. Ruszyliśmy w te stronę  i trzeciego dnia nad ranem stanęliśmy nad rzeką. W Pyzdrach  następują  dwa tygodnie ciężkiej służby. Najpierw trzeba  było dzień i noc na koniu siedzieć, ludzi musztrować, furażować, podjazdować i mieć pieczę około bezpieczeństwa całego obozu. Dnia 29-go kwietnia o 6-tej rano wyszliśmy na pozycje za Wartę.
Pyzdry – 29. 4. 1863.
    Dnia 28 kwietnia wieczorem, Taczanowski dowiedział się, że Moskale maszerują na niego od strony Konina. Postanowiwszy przyjąć bitwę, posłał natychmiast po oddział, znajdujący się w Ratajach pod dowództwem Faucheux. Skoro tenże przybył na czele około 300 ludzi około godz. 3  z rana, cała kolumna wyruszyła o 4-tej z Pyzdr i zajęła stanowisko o ćwierć mili od miasta. Około 8-mej  ukazała się przednia straż nieprzyjacielska złożona z huzarów, a za nią wysunęła się piechota, która, rozrzuciwszy się w tyraliery, rozpoczęła silny ogień, poczem zaczęli Moskale strzelać granatami i kartaczami z czterech dział. Przy pierwszem tem spotkaniu, strzelcy chlubnie się odznaczyli i ani na chwilę nie zachwiali się. Po ośmiogodzinnym ogniowym boju rozstrzygnął walkę atak kosynierów; Moskale natychmiast w nieładzie zaczęli się cofać i zostawili plac boju.  Obronę miasta i mostu powierzył Taczanowski Władysławowi Niegolewskiemu, posłowi na sejm pruski pleszewskiemu. Niegolewski wywiązał się chwalebnie z danego mu polecenia, bo całą ludność do broni powoławszy, ustawił na moście. W bitwie pod Pyzdrami  szczególnem męstwem odznaczył się major Strzelecki szef sztabu, który wśród gradu kul z najzimniejszą krwią obchodził pozycje, tudzież Jan Działyński, Faucheux- dowódca oddziału, Ganier -dowódca kosynierów, Osten- kapitan strzelców, Skąpski- porucznik strzelców, Prądzyński, rotmistrz – Kaniewski, Stanisław Budziszowski, szeregowcy od ułanów i Lewiński z całą swą kompanią, Mańkowski, Norbert Szuman i inni. Siły powstańcze w tej bitwie wynosiły 1200 ludzi: 500 strzelców, 650 kosynierów i 50 jazdy, moskiewskie składały się z 9 kompanii piechoty, tudzież znacznej liczby kozaków i straży granicznej oraz 4 dział. Dzięki bardzo dobrej pozycji straty Taczanowskiego były nieznaczne, bo tylko 8 zabitych i 27 rannych, między nimi dowódca Faucheux, po którym objął dowództwo Turno. Straty Moskali natomiast były wiele większe, gdyż przez cały czas walki  Moskale zakryci byli  tylko rzadkimi krzakami, gdzie kule powstańców łatwo dosięgały. [ Straty rosyjskie, to ok. 100 zabitych i rannych].
Pyzdry, Tomice  – 29 .04. 1863.[w trakcie bitwy]
    Około 3 godziny [po południu]  adiutant  przynosi do kawalerii rozkaz, by wziąć  25 koni i  zbadać  sytuację , bo  podobno  Wilkenstein  idzie  z  Kalisza w  sile 2200 ludzi. Idę  tedy na Ciemierów , Tomice. W Tomicach  dają znać , że  Moskale  zatrzymali się  w lesie . Cichuteńko spieszę na górkę , aby  ich  zobaczyć i widzę  kolumnę  zmierzającą w  kierunku  Zagórowa. Zrozumiałem , że Wilkensteinowi  nie chodzi o nasze tyły, ale o połączenie z Oranowskim.  Powróciwszy na  miejsce, pojechałem do sztabu  z raportem. Dano rozkazy, by naciskać całą siłą – ruszono rezerwy. Taczanowski posyła do kawalerii rozkaz, by szarżowała na działa stojące nad  traktem zagórowskim … . 
Olesiec, Chocz – 1.05. 1863.
    Nazajutrz po bitwie pod Pyzdrami, dowiedziawszy się o znacznych siłach moskiewskich nadciągających z Kalisza, Konina i Słupcy, ruszył Taczanowski na Myszaków ( w cztery godziny po wyjściu Taczanowskiego Moskale zajęli Pyzdry),  gdzie przenocował i pomaszerował dalej do Chocza. Tutaj powziąwszy wiadomość, że w Oleścu znajduje się podjazd  z 20 objeszczyków, wysłał tam podporucznika X. z plutonem jazdy, dodając mu Turnę z 10 strzelcami. Jazda wpadłszy na podwórze, zaczęła rąbać nieprzygotowanych Moskali: 2 legło na miejscu, trzeciego, kapitana, kulą położył porucznik Żółtowski z komendy Turny. W pogoni zginął jeszcze jeden objeszczyk, reszta schroniła się do Prus, prócz 3, którzy dostali się do niewoli.
Relacja  druga –  Olesiec, Chocz, Grodziec -1-2.05.1863.
     [ Wczoraj rano opuściliśmy Pyzdry i okropnym marszem, bez odpoczynku poszliśmy do Chocza po najokropniejszym piasku. W Choczu ogłoszono Rząd Narodowy i bez wytchnienia dalszy marsz. Za Choczem mały wypoczynek, bo spotkaliśmy 22 objeszczyków, więc wideta w pogoń za niemi,  kapitana ich zabito i oficera, dwóch rannych, a 5 w niewoli, konie i broń im zabrano, a reszta uciekła. Byli oni wysłani na przeszpiegi – ile jest wojska naszego. Potem dalej do lasu i tam nocowaliśmy. Ja zdjąłem buty i już ani do jadła nie wstałem – tylko spałem do alarmu i dziś przybyliśmy pod Grodziec, gdzie zjadłem obiad, umyłem się i piszę słów parę.]
 Relacja  trzecia – Olesiec, Chocz, -01.05.1863.
      [ Zaszliśmy do Chocza. Tam doszła nas wiadomość, że Moskale stoją w Oleścu  (Olesku). Posłano Miśkiewicza z nocnym rekonesansem. Spotkał się on w Oleścu na podwórzu dominialnem z 30 konnymi dragonami granicznymi pod wodzą kapitana. Nasi ułani uderzyli na nich – piechota następowała tuż. Moskale w rozsypkę ku rzece Prośnie , nasi za  nimi. Wydusili coś 15-tu. Równocześnie podchmielony już kapitan wypada z karczmy. Wsiadającego na koń ciął podoficer Miśkiewicz w oczy- tamten zaczął skakać dobywszy pałasza. Wołają nasi: poddaj się, krzycz pardon. Moskal, aczkolwiek widział się otoczonym, woła: Ruski nie  kriczi  pardon, bronił się – i rzucił się  na otaczających z  szaszką. Podoficer Torczyński ciął go w głowę, a najmłodszy Miśkiewicz  strzelił doń  z rewolweru i zabił dzielnego, choć pijanego oficera.]
Dąbroszyn, Rychwał  -3. 05. 1863.
    Z Chocza ruszył Taczanowski do Grodźca, a dowiedziawszy się o zbliżeniu się znacznej kolumny nieprzyjacielskiej z Kalisza, cofnął się znowu do Myszakowa, tam przenocował, poczem ruszył do Grabienic i Dąbroszyna. Już zbliżał się do Rychwała,  gdy  otrzymał wiadomość, że w mieście znajdują się Moskale. Powstańczy więc przeszli niespostrzeżeni od nieprzyjaciela bokiem i stanęli w lesie.  Zaledwie jednak zdołano się nieco pokrzepić, gdy wideta doniosła, że żwirówką od Konina idzie 30 objeszczyków. Dwa plutony jazdy otrzymały rozkaz wykonania szarży. Pluton Stefana Zakrzewskiego pocwałował naprzód, a za nim, drugi w rezerwie. Moskale dali ognia z karabinów, zawrócili konie i pierzchnęli.  Ułani powstańczy zarąbawszy 2, zraniwszy 4  i  9  zabrawszy do niewoli, wrócili do obozu. Taczanowski przypuszczając słusznie, że rozbitki  dadzą znać o jego oddziale, kazał rozpalić ognie obozowe,  poczem bez zwłoki ruszył do Koła.
Grochowy  k/Rychwała  – 30.05.1863
    Callier,  przeszedłszy wieś  Grochowy stanął na krawędzi lasu łączącego się z lasami zbierskimi, grodzieckimi, biskupieckimi . Zaledwie rozłożył się  obozem ukazały się przednie straże moskiewskie. Pułkownik Słupski na czele 2 plutonów jazdy wyruszył na prawe skrzydło dla  zbadania  nieprzyjacielskich zamiarów. Wtenczas właśnie kozacy i husarzy rozpoczęli  ogień flankowy, a piechota, która postępowała ściśniętą kolumną, rozwinęła się w linię frontową pod zasłona swej kawalerii. Callier  rozciągnął linie tylarierów  z  2 kompanii strzelców poza brzegiem lasu. Kawaleria moskiewska, rażona przez tyralierów polskich, cofnęła się na skrzydła, osłaniając całą swą linię bojową. Korzystając z tego Słupski posunął się naprzód i zajął pozycję pod wiatrakiem na wzgórzu. Kilkunastu ochotników zasłaniało przystęp  do folwarku, a 3-cia kompania strzelców i  2 oddziały kosynierów stały na straży przy furgonach. Po  trzygodzinnym ogniu Callier  poprowadził pierwszą kompanię kosynierów do  ataku, co widząc Moskale, cofnęli się, zapaliwszy kilka budynków w Grochowach i rozłożyli się obozem w lesie pod wsią Gadówek. Siły Moskali w tej potyczce  składały się z  4 kompanii piechoty , szwadronu huzarów  i 100 kozaków. Callier  utrzymawszy plac  boju i pogrzebawszy poległych, po krótkim wypoczynku udał się w dalszy pochód  do Lipic. Powstańcy  stracili w tej walce  25 zabitych,  wśród tych  ks. Cieslaka, brata ciotecznego ks. Bonawentury Mańkowskiego.
Lipice, Borowiec, Ciświca, Grodziec – 31.05.1863.
    Niedaleko Lipic  Callier  rozdzielił swoje siły  i zostawił pułkownika Słupskiego wraz  z  dowódcą  3–go oddziału Szumlańskim  przy furgonach, sam zaś z resztą oddziału nocował w Konarach .Nad ranem 31 maja od wsi Grodziec ukazał się oddział moskiewski, składający się z 5 komp. piechoty i szwadronu kawalerii i od razu uderzył na oddział Słupskiego, odcinając go od  Calliera. Wobec  cofnięcia się  Słupskiego wraz  z taborem do Ciświcy, Callier  kontrmarszem udał się  przez  Holendry  ku  Borowcowi. Wojsko  po  36-godzinnych  ciągłych  marszach  znużone potrzebowało  wypoczynku. Obrawszy  przeto  bezpieczną pozycję miedzy kilku wzgórzami, ciągnącemi się łańcuchem, wysłano podjazd po żywność. Zanim ten jeszcze powrócił, od Borowca wysunął się nowy oddział moskiewski złożony z 4 rot piechoty, szwadronu kawalerii i 2 dział. Pragnąc wyzyskać pozycję, Callier nie czekając napadu, natychmiast sam wykonał atak, lecz w chwili najbardziej stanowczej kosynierzy nie dotrzymali placu i oddział poszedł w rozsypkę. Przy Callierze  zostalo tylko  przeszło 100 ludzi ; Skrzyńskiemu udało się wycofać z kawalerią.
    Uchodząc  ku  Grodźcowi dowiedział się  Callier , że siły  moskiewskie, zdążające z Częstochowy, Piotrkowa, Kutna, Kłodawy, Łęczycy, Konina i Kalisza w  ilości 2 kompanii piechoty, 6 szwadronów jazdy, kilku secin  kozaków oraz  8  dział,  otaczają  go ze  wszystkich  stron. Zakopawszy zatem broń, rozpuścił oddział  naznaczając punkt  zborny.     W potyczce  pod  Borowcem  Callier, ze 600 ludzi, których miał jeszcze 28 maja, tylko 200 prowadził do  walki, gdyż oddział Słupskiego wraz z całym taborem oddzielił się był poprzednio.  [Callier  po rozpuszczeniu niedobitków  swego oddziału  zorganizował nowy oddział  powstańczy i  już  9 czerwca 1863 r. brał udział w  zwycięskiej, tzw. drugiej bitwie pod  Ignacewem].   [12 poległych powstańców zostało pochowanych w zbiorowej mogile na cmentarzu w Grodźcu].
  Chocz, Zagórów, Ląd -  10-12 .07.1863
    Tak więc dalej zaczęliśmy partyzantkę prowadzić w 300 czy 400 koni atakując Moskali, nigdzie bitwy nie przyjmując. Stanęliśmy obozem w miasteczku Choczu nad Prosną, nad granicą ks. Poznańskiego, tam przyłączył do nas Matusiewicz, także oficer z kozaków sułtańskich, z oddziałem mniej więcej 40 koni. [Według  innej  relacji  stojący 10 lipca w Choczu oddział Taczanowskiego miał 480 jazdy, do których dołączyło jeszcze 130 jeźdźców]. W Choczu staliśmy zdaje się dwa dni , gdy dostaliśmy wiadomość, że generał Kostanda z Konina z piechotą na wozach, artylerią konną i pułkiem huzarów idzie na nas. Wyruszyliśmy zaraz przez Zagórów, wpław przez rzekę Wartę i rozłożyliśmy się na wzgórzu pod Lądem, aby nie przepuścić Moskali przez rzekę, którzy na nas strasznie nacierali. Tu muszę opisać wypadek który miał miejsce przy naszem cofaniu się. Ariergardę miał polecone utrzymać pułkownik Matusiewicz ze swoim oddziałem, w którym znajdował się mój cioteczny brat Włodzimierz Gątkiewicz. Kiedy huzarzy zaczęli na nich nacierać, oni się odstrzeliwali, na błoniu za Zagórowem. Gdy koń Gątkiewicza ugrzązł tak w błocie, że wyjść nie mógł, ten  zeskoczył z niego i stojąc strzelał do nadjeżdżających huzarów, z których trzech czy czterech trupem położył. Na to nadjeżdża jakiś oficer,  on z karabinem do niego się zamierza, gdy dostaje cięcie w głowę i pada nieprzytomny, otoczony przez żołnierzy, którzy zaczęli go rąbać. Oficer, do którego się zmierzał, zastawił go pałaszem i nie pozwolił go zabijać, a był to sam generał Kostanda, który kazał go odnieść do ambulansu i zostawił go potem u znajomych jego pp. Pągowskich w Myśliborzu. Kiedy go zostawiał i Gątkiewicz był już przytomniejszy, żegnając się powiedział do niego:  „Takiś młody i jak miałeś sumienie strzelać do ojca, który także ma dzieci”. Gątkiewicz miał czaszkę odciętą na wielkość dłoni, tak że mu mózg było widać i siedem ran kłutych i ciętych, lecz wyleczył się z tego, a gdy ciotka moja była u  Kostandy, aby mu podziękować za uratowanie życia synowi, dał jej dla niego glejt, aby go Moskale nie napastowali. Kawalerja  nasza ustawiwszy się za rzeką, nie pozwoliła przedostać się huzarom, lecz gdy nadciągnęła piechota i artyleria i zaczęli nas obsypywać gradem kartaczy i granatów musieliśmy się wycofać.  [ Jazda  rosyjska podczas szturmowania Lądu 12 lipca 1863 r.. miała  stracić 25 ludzi].
Ruda Wieczyńska  - 15. 07. 1863.
    W nocy z 14 na 15  lipca wyruszył z okolic Miłosławia  Ganier na czele silnego oddziału, aby pod Pyzdrami wkroczyć do Królestwa. Przed kordonem jeszcze wpadłszy w zasadzkę pruską, oddział poszedł w rozsypkę, a część tylko zdołała wkroczyć w Kaliskie. Był to m.in. oddział 40 strzelców, uzbrojonych w wyborowe karabiny, ale niezaopatrzone w naboje,  dowodzony przez Francuza Henryka Soudeixa.  Soudeix,  przeszedłszy kordon między Cieślami a Pyzdrami, okrążywszy miasto i  przeprawiwszy się  przez Wartę pod Tarnową, łącząc ze sobą jeszcze około 60 piechoty różnych oddziałków, przebywających nad kordonem, ruszył w lasy zagórowskie. Tutaj spotkał się Soudeix z 38 jazdy Ganiera, która szła w głąb kraju. Moskale powziąwszy wiadomość o nieszczęśliwej wyprawie, ruszyli w pościg za oddziałkiem, który wobec tego, we Wronowie rozdzielił się w zamiarze powrotu dwiema drogami do Księstwa. Jazda ruszyła ku Zagórowowi, gdzie przeszła Wartę i uchodząc do zaboru pruskiego, rozpierzchła się  bez strat.
    Inny los spotkał piechotę Soudeixa.  Cofających się, w Rudzie Wieczyńskiej dopadła kolumna kapitana Schwindta. Wozy (gdyż powstańcy uchodzili na podwodach), nie zdołały się  już wycofać. Powstańcy zdołali zeskoczyć i  ukryć się w kukurydzy i owsie. Część z nich zdołała się ratować ucieczką, drudzy polegli, a między mini Soudeix, który otrzymawszy 22 pchnięcia i odarty zupełnie z munduru, rzucony został przez Moskali w kałużę. Poległo zaś prócz dowódcy 9,  a 1 był ranny. Po odejściu Moskali, zabrano ciała pomordowanych i pochowano dnia 17  lipca w Szymanowicach.  [Obecnie na cmentarzu w Szymanowicach znajduje się zbiorowa mogiła i pomnik poświęcony tym powstańcom].            
               
Chocz – 02.08.1863.
    Oddział powstańców zabrał do niewoli placówkę  rosyjską w Choczu, z kilkunastu ludzi złożoną , którą  rozbroiwszy, wypuścił.
Chocz – 03.10.1863.
     Odział z województwa kaliskiego, liczący razem 80 ludzi, zaczepił Moskali w okolicach Chocza, a ubiwszy im 3 ludzi, cofnął się w okolice Turku.
Ciążeń , Pyzdry – 22.03.1864.
    W  połowie  marca 1864 r. ostatnia się przygotowywała wyprawa z Poznańskiego do Królestwa. Trzy oddziałki  równocześnie  miały przekroczyć kordon. Dwa z nich drobniejsze  rozbili  Prusacy. Najsilniejszy z nich, oddział Franciszka Budziszewskiego, b. oficera pruskiego, a później francuskiego legii zagranicznej w Algierze, liczący 99 koni, przeszedł szczęśliwie granicę. Za Pyzdrami, otrzymawszy wiadomość o znajdujących się w Ciążeniu  11 objeszczykach, wysłał  Budziszewski porucznika Jełowieckiego, który patrol ten napadłszy znienacka, dziesięciu wziął do niewoli, jednego tylko raniąc lekko. Inny podjazd wysłany ku Słupcy, zabił kozaka, wiozącego depesze.

1 komentarz:

  1. Na Wsie graniczące była nałożona ogromną kara,która zapłacili właściciel Grodźca.Tam też był połowy szpital,a potem dożywali powstancy.Jeden z grobów jest na cmentarzu przy kościele w Grodzcu

    OdpowiedzUsuń